.


:




:

































 

 

 

 


XI Śpiący i martwi




Lady Makbet i widma objęły w posiadanie scenę Eastman Theatre. Charlène Obo wczuwała się w rolę z nieposkromioną energią, wprawiając publiczność w osłupienie bliskie panice.

Co znaczą dziwaczne te miny? deklamowała. Boć w końcu tylkoś oczy w krzesło wlepił!35.

W bocznej loży, oparty łokciami na balustradzie, trwał w otępieniu Lucian Nephtali. Charlène wykraczała poza granice postaci, widoczna w ponurym światłocieniu, w którym mroczne otchłanie walczyły z purpurą zmierzchu.

Smutny Makbet zdawał się drżeć bardziej z powodu wizjonerskiej determinacji swojej małżonki niż ze względu na konsekwencje ich wspólnego czynu:

I później nawet popełniano mordy, nazbyt okrutne dla ludzkiego ucha. Lecz dotąd, kiedy mózg wypłynął z czaszki, człowiek umierał, kończyło się wszystko. Dziś wstają trupy, chociaż ran śmiertelnych dwadzieścia noszą na skrwawionej czaszce.

Wkrótce wśród statystów uzurpator z malującym się na twarzy wyrazem zagubienia wyraził przerażenie na widok ducha swej ofiary, którą tylko on dostrzegał:

Zbliż się tylko do mnie, czy jak kudłaty niedźwiedź z Rusi lasów, hirkański tygrys, zbrojny nosorożec; bądź, czym chcesz, byle nie tym, czym cię widzę, a żaden nerw mój stalowy nie zadrgnie; lub ożyj znowu, wyzwij mnie na miecze. A jeśli w trwodze schowam się wyzwany, powiedz, że jestem dziewczyną w pieluchach! Precz, straszny cieniu! Precz, wietrzne złudzenie!.

Zimny pot spłynął po karku Luciana. Sam w swojej loży, drżącymi dłońmi oparty o balustradę, miał wrażenie, że twarze na parterze wszystkie naznaczone karminową poświatą odwracają się ostentacyjnie ku niemu. Ocierając skronie, pomyślał, że skutki popołudniowej wizyty w Golden Dream wciąż się utrzymują, zdziesięciokrotnione wyrazistymi parabolami dramaturga. Czasami zwykłe niedomaganie przybiera na sile do tego stopnia, że człowiek ma ochotę uciec przed nim choćby w ogień. Najbliższa mu w tej chwili osoba z krwi i kości, jedyna, która mogłaby mu pomóc, znajdowała się od niego dalej niż umysł króla Szkocji! Jeszcze przez niespełna pół godziny Charlène Obo należeć będzie tylko do sceny, podobnie zresztą jak cała widownia, oszołomiona jej występem.

Ale oto piekielna para miała teraz wycofać się i zanurzyć w uśmierzających odmętach snu. Trzy czarownice nawiedzające iluzoryczne landy, perfekcyjnie ucharakteryzowane i przebrane jak na All Hallows Eve, wysunęły się na przód sceny, by zasięgnąć rady Hekate, pani złych duchów, wśród dochodzących z oddali burzowych grzmotów.

Lucian Nephtali nie dał się rozproszyć temu intermedium, tak dalece bowiem obawiał się ponownego porwania przez sfałszowaną rzeczywistość. Sztuka toczyła się przy udziale drugoplanowych postaci. Skupił się na pogrążonej w ciemnym złocie opium publiczności i nagle dostrzegł mały płomyk wśród licznych masek oblicze Kate Fox. Przestraszył się jej osobliwego podobieństwa do Lady Makbet, która wkraczała właśnie w transie na scenę piątego aktu, nie musząc nawet udawać ataku somnambulizmu.

Precz stąd, przeklęta plamo! Precz! Powtarzam Raz dwa! A więc czas już wziąć się do dzieła. Czarne jest piekło! Wstydź się, mój mężu, wstydź się! Być żołnierzem, a trwożyć się! Czemuż się mamy lękać, że wie ktoś o tym, skoro nikt nie może zawezwać naszej potęgi do zdania liczby? Kto by jednak mógł myśleć, że starzec miał jeszcze tyle krwi w swoich żyłach.

Przez widownię przetoczył się szmer, kiedy po hipnotycznym wyznaniu Lady Makbet zawołała: Do łóżka, do łóżka! Ktoś stuka do bramy! gdyż stało się jasne, że aktorka znalazła się pod wpływem hipnozy. Po skończonym występie snuła się nieprzytomnie przy kurtynie, podczas gdy jej towarzysze kontynuowali przedstawienie. W końcu rekwizytor ściągnął ją z widoku. Wydawało się, iż osunęła się nieprzytomna.

Dopiero gdy kurtyna była już od kilku chwil opuszczona, a przed lustrem zmywano z niej makijaż, Charlène zaczęła powoli odzyskiwać zmysły. W lustrze ujrzała odbicie uśmiechniętego, lecz spiętego Luciana Nephtali.

Co się stało? spytała zgaszonym głosem.

Musisz o siebie bardziej dbać odparł tylko.

Nie pamiętam, żebym się kłaniała.

Nie wzięłaś udziału w zakończeniu, ale to właśnie ciebie domagała się publiczność.

Pójdziemy na Buffalo Street?

Samochód na mnie czeka, a w nim Kate. Ale ty do łóżka, do łóżka, do łóżka!. Wracaj do domu i się połóż. Jesteś kłębkiem nerwów!

Mowy nie ma! Chodźmy, chodźmy, podaj mi dłoń.

Nazajutrz, jeszcze nie obudziwszy się w pełni, Lucian Nephtali poczuł pewność, że zabił swojego przyjaciela Nata Astora. Jego zamglony umysł pozwalał mu wierzyć, że morderstwo to nie miało wielkiego znaczenia, jeśli wziąć pod uwagę nieśmiertelność duszy. Czyż popchnięcie śmiertelnika ku wieczności uznać można za czyn obciążający? Kate i Charlène nie zdobyły żadnych konkretnych dowodów przy grobie przyjaciela: przeszkadzało im zbyt wielu bezcielesnych intruzów, nie licząc pradawnych nędzarzy i zbiegłych niewolników ze zbiorowego grobu. Legenda głosi, że każdy cmentarz ma za strażnika ducha pierwszego tam pogrzebanego. Owej nocy, podczas ceremonii, Murzyn odziany w jutowy wór wyłonił się z ciemności, kilka kroków od nagrobka Nata Astora. Jego twarz ukazała się zebranym w świetle lamp oliwnych. Twierdził, że jest dozorcą tego miejsca, na co opłacony przez nich grabarz zarechotał złośliwie. Bardzo wątpię rzucił. Czarni mają swoją kwaterę!. Ale cień sprawił, że śmiech uwiązł mu w gardle. Niegdyś oświadczył za czasów Imperium Brytyjskiego, w przeddzień otwarcia nowego cmentarza dla białych podrzynano w tajemnicy gardło czerwonoskóremu lub ochrzczonemu niewolnikowi, żeby oddalić złe duchy. Tym sposobem zostałem pierwszą osobą tutaj pochowaną.

Siedząc na sofie, na którą musiał się osunąć ubiegłej nocy, Lucian przez kilka chwil nie potrafił się zorientować, gdzie jest. Wnętrze skąpane było w niebieskawym blasku sennej nierzeczywistości. Nad lustrem zwróconym ku sufitowi wisiało niedawno wykonane zdjęcie Charlène, oprawione w okropną ramkę zdobioną cekinami. Przez chwilę Lucian wahał się, aż wreszcie rozpoznał wzór na dywanie, a także hebanowe i mahoniowe meble wokół siebie. Spokojnie włożył buty i ruszył na poszukiwanie jakiejś duszy lub ciała, po raz kolejny zaskoczony zbiorowiskiem luster i portretów malunków, rysunków i fotografii odbijających się w nieskończoność między jedną a drugą ścianą.

Zastał aktorkę w jej sypialni, leżącą w poprzek łóżka, w niezapiętym jedwabnym dezabilu. Uczucie, jakie go ogarnęło, nie miało w sobie nic ze zmysłowości. Usiadł na brzegu łóżka i przyglądał się jej nagim, rozrzuconym na boki piersiom i zakazanemu lasowi tajemnic między pachwiną a wzgórkiem kości łonowej. Płeć kobiety przywodziła mu na myśl pakt gorących powiek i krwawiącego serca. Czy dotknąłby jej wargami bez niepokoju, jak ust konającego? Ostrożnie naciągnął tkaninę na biust i nachylił się nad śpiącą. Twarz ratuje ciało od potworności. Patrząc przez jej pryzmat, cielesność zyskuje duszę. Twarz to odbicie anielskiego spojrzenia. Ta, z zamkniętymi oczami, przypominała mu jego sen maskę zanurzoną w podwodnych odmętach.

To ty, Lucianie? wyszeptały wargi spomiędzy dwóch światów.

Spałaś półnaga.

You should have taken me as dead. Uwielbiam kochać się przez sen.

Śnił mi się straszny koszmar. Grabarz zaprowadził nas dwoje na mogiłę Nata. Towarzyszyła nam Kate Fox. Była noc. Ty, w świetle lampy grabarza, cały czas się śmiałaś jak szalona, a jednak bezgłośnie. Kate była zrozpaczona. Prosiła duszę Nata, żeby nam się objawiła, ale zamiast niej stanął przed nami cień, który twierdził, że jest strażnikiem dusz.

Czy to takie straszne? To tylko żałoba. Dusza Nata wciąż jeszcze trzyma cię w niewoli.

To ja go zabiłem.

Charlène wyprostowała się, pozwalając swoim nagim piersiom kołysać się w świetle wpadającego przez okno słońca.

Byłam z tobą na tarasie, kiedy on strzelił do siebie w głębi parku.

Ja też byłem w głębi parku.

Lucianie, Lucianie Wróciliśmy nieco odurzeni z Golden Dream. Pamiętam, że Harry Maur był wściekły, kiedy się z nami witał. Ten niedźwiedź nienawidzi miodu. Zmusił nas do wypicia swojej whisky, żeby nas przywrócić do powszedniego stanu upojenia.

Tyle też pamiętam, Charlène. Ale w stanie, w jakim się znajdowałaś, w jakim znajdowaliście się wszyscy, mogłaś wyobrazić sobie mnie u twego boku na tarasie, gdy tymczasem ja spierałem się z Natem w głębi parku. W moim śnie Kate zawołała: Nie, nie! Nie chcę tego słyszeć, wbijając we mnie przerażony wzrok.

Uspokój się, Lucianie. Gdyby wszystkie nasze sny opisywały rzeczywistość, gdzie podziałyby się duchy? To one odwiedzają nas we śnie, porozumiewają się z nami za pośrednictwem wielkich symboli i drobnych insynuacji. Nie wszystkie są przyjazne. Ludzki sen to domena duchów brodzących w naszej pamięci, a bezcieleśni złoczyńcy przechadzają się tam pośród aniołów. Zresztą, na pewno pamiętasz, odwieźliśmy wczoraj Kate do domu, prawda?

Taki mieliśmy zamiar, opuszczając teatr.

W samochodzie mówiła o swoim przejęciu występem czarownic, tych trzech złowróżbnych sióstr, i rzezią w Dunsinane. Powiedziała coś osobliwego, co najwyraźniej trwale cię naznaczyło: Wszyscy, którzy umierają wokół nas, umierają z naszej winy. Rzuciłeś jej przerażone spojrzenie, jak gdyby odgadła twoją własną myśl. Wyraźnie to widziałam w świetle pochodni berlinki, która akurat nas wtedy mijała.

Zrodzony z cienia rudy kot angora wskoczył na łóżko. Z jego lekko uchylonego pyszczka wydobywało się brzęczenie rodem z ula. Naraz wyfrunęła stamtąd tłusta mucha, którą zwierzę złapało jednym machnięciem łapy i tym razem zraniło zębem. Ogłuszony owad wirował wokół własnej osi między nogami Charlène.

Zabierz stąd to ohydztwo! powiedziała.

Nie bardzo wiedząc, czy kobieta zwraca się do niego, czy do kota, Lucian wziął muchę w dwa palce i zjadł, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.





:


: 2017-03-18; !; : 190 |


:

:

: , , , , .
==> ...

1570 - | 1432 -


© 2015-2024 lektsii.org - -

: 0.019 .