.


:




:

































 

 

 

 


Myszy tak się rozłakomiły na myśl o podobnej uczcie, że gotowe były pójść przez lądy i popłynąć przez morze.




Jego Wysokość król Gryzoń raczył wyrazić zgodę, więc ruszyła w podróż dobrana trójka: Aniello, Kąsacz i Skoczek.

Po uciążliwej wędrówce znaleźli się w Kastel Rampino. Myszy zostawiły Aniella w pobliżu zarośli nad rzeką, a same starały się wyśledzić dom, w którym mieszkali czarnoksiężnicy. Kiedy go znalazły, obmyśliły sposób, żeby Dżennajo zdjął z palca pierścień z kogucim kamieniem.

Doczekały się nocy. Dżennajo położył się do łóżka i zasnął.

Wtedy Kąsacz wśliznął się pod drzwiami do jego pokoju i zaczął ostrymi ząbkami nagryzać jego palec dookoła pierścienia. Czarnoksiężnika to zabolało, więc niewiele myśląc ściągnął pierścień z palca i położył go obok siebie na stoliku.

Ani się opatrzył, kiedy myszy porwały pierścień i uciekły.

Ktoś, kogo skazano na śmierć, a potem ułaskawiono, nie mógłby ucieszyć się więcej niż Anielło, kiedy myszy oddały mu pierścień.

Włożył go na palec i zawołał:

Niech będę znowu młodzieńcem, a czarnoksiężnicy niech się zmienią w osły!

Tak się stało.

Czarnoksiężnicy obudzili się dopiero rano i zobaczyli ze zgrozą, co im się przydarzyło. Wtedy z pewnego domu w Kastel Rampino wyskoczyły z rykiem dwa osły...

Aniello przy pomocy urwisów z miasteczka złapał je oba. Na jednego władował worek z serem, słoniną i wędzonym mięsem. Kąsacz i Skoczek usiedli na tym worku jako strażnicy.

Na drugiego osła wskoczył sam Aniello i pojechał na nim jak jaki hrabia, poganiając osła piętami.

Tak wjechali w granice Norskowii, mysiego królestwa.

Urządzono tam sutą ucztę, a po uczcie tańce. Aniello podziękował myszom i życzył im, żeby nigdy nie spotkały na swej drodze pułapki, trutki ani kota.

Z Norskowii Aniello pojechał do swego rodzinnego miasteczka. Ponieważ powrócił znów jako urodziwy młodzieniec, więc król poznał w nim swego zięcia, a żona poznała męża.

Aniello kazał wypędzić osły do lasu, a sam żył długo i szczęśliwie z żoną i z Pentellą, która poprawiła się i zmądrzała.

Ale pierścienia nie zdejmował już nigdy, bo jak mówi przysłowie: Gdy raz oparzysz psa wrzątkiem, będzie uciekał nawet przed zimną wodą.

KOSIARZ I WILK

Kosiarz usiadł sobie w południe nad rowem i jadł. Wtem wybiegł z lasu głodny wilk, podszedł do kosiarza i pyta:

Człowieku, co ty jesz? - Chleb.

Daj mi spróbować.

Kosiarz odłamał kawałek i rzucił wilkowi. Wilk połknął go, oblizał się i mówi:

Widzę, że wy, ludzie, macie smaczne jedzenie. Żebym to ja miał takie!

Możesz mieć odpowiedział kosiarz. Popracuj, a najesz się, ile ci się w brzuchu zmieści.

Nie żartujesz? ucieszył się wilk. Bądź tak dobry i naucz mnie, jak to się robi.

Więc kosiarz zaczął uczyć wilka:

Najpierw trzeba pole zorać...

I będzie chleb?

Ej, ej, nie tak zaraz! Trzeba pole zbronować, zasiać...

I już?

No nie, poczekaj. Na jesieni wysiejesz ziarno, potem ono poleży w ziemi. Na wiosnę skiełkuje, a latem...

Latem można jeść, tak?

Gdzież tam jeść! Kłosy będziesz jadł? Trzeba żyto zżąć, powiązać w snopy, ułożyć w kopki, żeby je wiaterek przewiał, a słońce wysuszyło, wtedy...

Wtedy będzie chleb!

Nie, jeszcze chleba nie będzie. Trzeba żyto zwieźć na gumno, wymłócić, przewiać, zawieźć do młyna, przemleć na mąkę...

I zjeść!

Ach, ty wilczysko niecierpliwe! Strasznie ci pilno do żarcia, tylko robić ci się nie chce. Trzeba przecież mąkę zamiesić, ciasto zakwasić, a jak wyrośnie, trzeba w piecu napalić, porobić bochenki i upiec. Dopiero wtedy będziesz jadł chleb.

Wilk westchnął i mówi:

Jak tak, to już mi się odechciało chleba. Niesmaczny jakiś.

Dlaczego niesmaczny? pyta kosiarz.

No nie... właściwie to nie jest niesmaczny, jest nawet bardzo dobry, ale za dużo trzeba się przy nim napracować i za długo czekać. Poradź mi lepiej coś takiego, czym mógłbym sobie nabić brzuch bez pracy, raz, dwa!

Kosiarz pomyślał chwilę i tak radzi wilkowi:

Widzisz tę starą kobyłę, co pasie się ze swoim źrebakiem? Zjedz sobie tego źrebaka.

Wilk ucieszył się i pobiegł na pastwisko. Patrzy: wiele koni tam się pasie, a między nimi chodzi stara klacz ze źrebakiem. Wilk poczekał, aż odeszła z nim na bok od stada i zawołał:

Hej, ty, źrebaku! Człowiek kazał mi cię zjeść.





:


: 2017-01-28; !; : 281 |


:

:

, .
==> ...

1918 - | 1745 -


© 2015-2024 lektsii.org - -

: 0.013 .