.


:




:

































 

 

 

 


Poradziła mężowi, co ma robić, i pożegnali się.




Wyjeżdża przewoźnik za bramę, rzuca kłębek wskazidrożek i kędy się kłębek toczy, tam on za nim jedzie.

Jedzie przez góry wysokie, przez rzeki głębokie, przez doliny szerokie. Jakoś w tydzień czy we dwa napotyka młodzieńca, który pędzi na siwym koniu. Mijając przewoźnika młodzieniec pyta:

Co wieziesz, człowiecze?

Stroje kobiece.

Daj mi coś na podarek dla mojej narzeczonej, jadę właśnie na zaręczyny. Odwdzięczę ci się. Jakbyś mnie potrzebował, zawołaj tylko:

Wichrze, co nad ziemią dniem i nocą latasz,

Przyleć mi na pomoc choćby z końca świata!

Przewoźnik podarował jeźdźcowi dla narzeczonej piękną srebrną szatę. Wicher ją pochwycił i popędził dalej.

Zaledwie przewoźnik ujechał kilka mil, spotyka siwego, ale krzepkiego człowieka. Ten go powitał i pyta:

Co wieziesz, człowiecze?

Stroje kobiece.

Daj mi coś na podarek dla córki, bo wydaję ją za mąż za Wichra, dziarskiego jeźdźca. Odwdzięczę ci się. Jakbyś mnie potrzebował, zawołaj tylko:

Mrozie, co panujesz nad połową świata,

Przybądź mi na pomoc choćby w środku lata!

Przewoźnik dał Mrozowi srebrne ciżemki dla córki i jedwabny welon ślubny srebrem tkany, a iskrzący się, jakby go kto posypałplateczkami śniegu. Pożegnali się i jeden poszedł w tę stronę, a drugi w tamtą pojechał.

Prędko stara baśń się baje, nie tak prędko rzecz się staje. Przewoźnik długo jechał za kłębkiem wskazidrożkiem, zanim stanął nad brzegiem morza. Tam kłębek się zatrzymał.

Wszedł przewoźnik po pas do wody, powbijał wysokie tyczki, poprzywiązywał do nich długie żerdzie. Na tych żerdziach jak na sznurach porozwieszał przed świtem różnobarwne szatki kobiece, stroje i stroiki, szale i wstęgi złote, łańcuszki, brylantowe spinki i zausznice, trzęsidełka i świecidełka drogimi kamieniami nabijane. Iskrzyło się to wszystko z daleka.

Sam zaczaił się w zaroślach na brzegu z wędką samołówką. Morze pojaśniało, niebo zarumieniło się na wschodzie. Ogniste Słońce wyjrzało z wody i rzuciło na nią jakby rzekę złotych promieni. Przewoźnik zobaczył, że płynie po niej srebrne czółenko. W czółenku stała rusałka piękna jak sen i złotym wiosełkiem wiosłowała w stronę brzegu. Witała Słońce takim urocznym śpiewem, że przewoźnik co prędzej zatkał uszy.

Bał się, że ten śpiew ześle na niego marzenie i sen, a przez ten czas rusałka mu ucieknie.

Ona z początku bała się podpłynąć do żerdzi i rozwieszonych strojów. Jeździła tu i tam w swoim srebrnym czółenku, a dokoła niej pląsały złote rybki z tęczowymi skrzelkami i brylantowymi oczkami.

Wreszcie odważyła się i podpłynęła do bawidełek. Już, już wyciągała po nie rękę, gdy przewoźnik zawołał:

Wichrze, co nad ziemią dniem i nocą latasz,

Przyleć mi na pomoc choćby z końca świata!

Zaszumiało, zaświstało siwy koń zarył kopyta w ziemię; na morskim brzegu, a Wicher pyta:

Co każesz?

Ale przewoźnik już woła:

Mrozie, co panujesz nad połową świata,

Przybądź mi na pomoc choćby w środku lata!

Przewoźnika owionął ziąb. Stanął przed nim Mróz i pyta:

Co każesz?

Schwytajcie mi rusałkę! zawołał przewoźnik.

Wicher dmuchnął wywrócił czółenko. Mróz tchnął ścisnął lodem. Wędka samołówka zarzuciła się sama i zahaczyła złoty warkocz. Przewoźnik wyciągnął rusałkę.

Związał ją srebrnym włosieniem, wziął na wóz i pojechali za kłębkiem wskazidrożkiem. Rusałka płakała po drodze, a była taka piękna, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało o podobnej urodzie.

Kiedy przyjechali do domu przewoźnika i rusałka zobaczyła jego żonę, zaraz przestała płakać i rzuciły się sobie w objęcia. Bo to były siostry rodzone.

Nazajutrz przewoźnik i jego żona zaprowadzili rusałkę do króla. Król tak się nią zachwycił, że zerwał się z tronu i zawołał:

Bądź moją żoną i królową!

O panie odpowiedziała rusałka muszę mieć najpierw gęśle samograje.

Król odesłał obie siostry do domu, a kiedy został sam na sam z przewoźnikiem, rozkazał srogo:

Ruszaj natychmiast w świat po gęśle samograje! Nie wracaj bez nich, bo skrócę cię o głowę.

Przewoźnik poszedł do domu strapiony, ale żona go pocieszyła i dała mu na drogę swoją chustkę złotem wyszywaną. On zasunął chustkę w zanadrze, rzucił za wrotami kłębek wskazidrożek i poszedł za nim.





:


: 2017-01-28; !; : 328 |


:

:

,
==> ...

1908 - | 1744 -


© 2015-2024 lektsii.org - -

: 0.009 .